Dzień 11-go listopada 2005 roku w Husowie niczym nie różnił się od innych dni. Wprawdzie nie pracowała szkoła i urzędy, ale oznak świętowania też zbyt wiele nie dało się zauważyć. Zastanawiam się, co powoduje, że Husowianie nie potrafią świętować.
Można powiedzieć, że Amerykanie tak dumnie obchodzą 4-go lipca, bo data jest bardziej sprzyjająca (ciepło), ale przecież my mamy 3-go maja i 15 sierpnia i też nic! Tyle tylko, że dwie pozostałe daty to również święta obchodzone w Kościele, więc siłą rzeczy (czy tradycji) traktowane lepiej.
11-go listopada odbywają się wprawdzie obchody ale nie w Husowie, więc mało kto w nich uczestnicy. Nikt z osobistości wioski nie czyni starań, by do takich obchodów doprowadzić, istnieje uzasadniona obawa, że mieszkańcy nie wzięliby w nich udziału. Może można by skłonić do nich niektóre organizacje działające na terenie wioski, ale do tego potrzebny byłby jakiś przywódca i organizator.
Święto Narodowe powinno być okazja do patriotycznego wychowania młodzieży, ale w większości wypadków jedynym bodźcem skłaniającym młodych ludzi do uczestnictwa w jakiejkolwiek formie obchodów jest zorganizowanie ich w inny niż 11.11 dzień w czasie lekcji lub dopisanie punktów za zachowanie. A dorośli? Jeśli w ogóle maja wolny dzień w pracy to chcą go wykorzystać do nadrobienia wszystkich zaległych prac polnych i domowych.
Pojawiają się czasem zarzuty, że święta narodowe w Polsce są nudne. Może dobrym pomysłem byłoby wzorem innych krajów zorganizowanie np. festynu, ale … u nas zapewne takie święto skończyłoby się zbiorowym pijaństwem.
11 listopada minął w sennej atmosferze…, czy jesteśmy zbyt zapracowani by świętować? Zbyt bierni? Zbyt zniechęceni? Nieświadomi? Nie doceniamy wolności? Nie potrzebujemy jej?
Na apel poległych wzywano rycerzy, żołnierzy, powstańców. Im i sobie odpowiedzmy na te pytania!
Autor: Martyn Wolski