Wojny i najazdy

Ziemia przemyska w okresie staropolskim narażona była na nieustanne najazdy obce. Najczęściej agresja następowała od strony południowo-wschodniej. Na przełomie XV i XVI w. okolice Husowa najeżdżane były wielokrotnie przez Wołochów, Tatarów i Turków (lata 1498, 1500, 1509, 1519, 1524). Następne lata upłynęły pod znakiem pokoju. Dla odmiany kolejne stulecie przyniosło liczne wojny i najazdy. Dotychczasowa harmonia, w jakiej żyła wieś została brutalnie zakłócona. Po raz pierwszy mieszkańcy Husowa zetknęli się z wojskami kozackimi, szwedzkimi i węgierskimi. Kolejny raz nawiedzili tę ziemię Tatarzy.

Warto przy okazji nadmienić, że okolice Husowa padały ofiarą nie tylko obcych najazdów. Dość częstym zjawiskiem na ziemi przemyskiej były wojny prywatne lokalnych możnowładców. Najsłynniejszym awanturnikiem zamieszkującym bezpośrednie sąsiedztwo Husowa był bez wątpienia Stanisław Stadnicki, zwany Diabłem z Łańcuta. Jego nieustanne wojny z Łukaszem Opalińskim i Korniaktami wzbudzały niemałą trwogę wśród mieszkańców okolicznych wiosek. Wprawdzie Husów leżał niejako na peryferiach owych zmagań, ale opisujący te wydarzenia Władysław Łoziński (w słynnej książce „Prawem i lewem”) wspomniał o pobycie Diabła w omawianej wsi. Ofiarą okrutnika padł wówczas jeden z husowskich chłopów, co i tak można uznać za niebywałe szczęście, zważywszy że Stadnicki o wiele srożej obchodził się z dobrami swoich antagonistów.

Najazd tatarski w 1624 r.

W czerwcu 1624 r. ziemię przemyską najechali Tatarzy budziaccy pod wodzą Kantymira murzy. Tym razem ordyńcy zapędzili się aż za Rzeszów, zaś jeden z zagonów skierował się w stronę Husowa. Mieszkańcy wsi raczej nie bronili się, choć spalenie kościoła i śmierć proboszcza ks. Jakuba Wanata mogłyby skłaniać do przypuszczenia, że jednak stawiano opór. Jeśli nawet tak było, to skutki najazdu były negatywne. Utracono świątynię i zaradnego plebana, wiele osób poszło w jasyr, część gospodarstw została zniszczona. Najprawdopodobniej jednak większość mieszkańców uratowała się przed Tatarami chroniąc się w głębokich jarach i gęstych lasach. Miejscowe podanie głosi, że obronną ręką wyszedł również feretron z wizerunkiem Matki Bożej, który znajduje się obecnie w husowskim kościele.

Jaki był los mieszkańców Husowa zabranych w jasyr? Około 18 czerwca Tatarzy wraz z kilkoma tysiącami jasyru ruszyli w drogę powrotną, jednak pod Martynowem nad Dniestrem musieli stoczyć bitwę z polskimi wojskami. Dzięki zwycięstwu hetmana Koniecpolskiego znaczną część jasyru uwolniono. Husowska księga gromadzka nie wspomina jednak o osobach, które powróciły z niewoli do swoich gospodarstw. Należy przecież pamiętać, że spustoszone zagrody objęli nowi użytkownicy, a w razie powrotu prawowitych gospodarzy musieliby je zwrócić, a taki fakt na pewno by odnotowano. Można zatem przypuszczać, że część porwanych zginęła w trakcie pośpiesznego odwrotu, inni znaleźli się na tureckich targach niewolników, pozostali natomiast trafili do majątków kresowych panów.

Badacze wielokrotnie podkreślali tragiczne skutki owego najazdu. Markowska księga sądowa informuje, że ze wsi zabrano w jasyr 900 osób. Liczba ta jest jednak grubo przesadzona. Późniejsze zapisy w wymienionej księdze dowodzą, że wciąż występują te same nazwiska. Być może Markowa, jako leżąca blisko traktu z Łańcuta do Rzeszowa, została potraktowana o wiele srożej niż Husów. Wiele wskazuje na to, że do omawianej wsi wtargnął niewielki oddział tatarski, który nie był w stanie spacyfikować całej wsi.

Okres „Potopu”

Ćwierć wieku później Rzeczpospolita musiała stawić czoła niemal wszystkim swoim sąsiadom. W 1648 r. bratobójczą wojnę wszczął hetman kozacki Bohdan Chmielnicki, zaś bunt ukraińskiego chłopstwa sięgnął aż ziemi przemyskiej. Kilka lat później północno-wschodnie kresy Rzeczypospolitej zajęły wojska moskiewskie. Ów zamęt, jaki zapanował w Polsce, postanowili wykorzystać Szwedzi. Łańcut stanowił ważny punkt obronny, ponieważ jego właściciel Jerzy Sebastian Lubomirski odmówił złożenia przysięgi królowi Szwecji Karolowi X Gustawowi. Wielki magnat, dysponujący potężną twierdzą stał się rychło oparciem dla antyszwedzkiej konfederacji (zawiązanej w obecności polskiego króla Jana Kazimierza w Łańcucie). Wprawdzie późną jesienią 1655 r. forpoczty nieprzyjacielskie dotarły na Podkarpacie, lecz musiały cofnąć się do Krakowa i Sandomierza. Wiosną następnego roku siły królewskie starały się osaczyć Szwedów na Rusi Czerwonej. Niepoślednią w tym rolę odegrać miały masy chłopskie z okolic Łańcuta. 22 marca Lubomirski wezwał chłopów do podjęcia natychmiastowej walki z najeźdźcą. Ich zadaniem miało być ustawiczne nękanie przeciwnika. Magnat obiecywał w zamian zwolnienie zasłużonych chłopów z pańszczyzny. Tymczasem trudna sytuacja aprowizacyjna skłoniła dowództwo szwedzkie do odwrotu. O pobycie wojsk szwedzkich w Husowie źródła milczą. Wincenty Badura za ślady obecności Szwedów we wsi uważa kule armatnie, które odkopano w miejscu spalonej plebanii. O znalezisku informuje również jeden z dokumentów parafialnych, który wprawdzie o kulach armatnich nic nie wspomina, a jedynie o srebrnych monetach, sztućcach, kluczu i klamce, to jednak znalezisko jest godne uwagi. Nie ma jednak podstaw, by twierdzić, że ma to jakikolwiek związek z najazdem szwedzkim. Bardziej prawdopodobne byłoby powiązanie tego odkrycia z nieco późniejszym napadem wojsk węgierskich Jerzego II Rakoczego (w 1657 r.). W drugim tomie księgi sądowej wyraźnie zaznaczono, że w wyniku agresji Siedmiogrodzian tom pierwszy spłonął wraz z budynkiem, w którym był przechowywany. Ich atak na południowe ziemie Polski miał wspomóc Szwedów, którzy mieli zbyt szczupłe siły, aby opanować cały obszar Rzeczypospolitej. Po wycofaniu się wojsk Lubomirskiego do Krakowa, Rakoczy śmiało skierował się w stronę Łańcuta. W dniach 8-11 marca 1657 r. przebywał w pobliskiej Albigowej, gdzie prowadził rokowania z posłami cesarskimi. Jednocześnie naciskał na Lubomirskiego, by ten przyłączył się do niego. Wobec odmowy marszałka Rakoczy już 8 marca polecił zniszczyć jego podłańcuckie dobra. Wprawdzie niedługo potem najeźdźcy przenieśli się w inne okolice, ale spustoszenia były duże. Szczególnie duże straty zanotowano w miastach, między innymi w Rzeszowie, Dynowie, Łańcucie i Kańczudze. Niespokojny okres nie zakończył się wraz z opuszczeniem okolic Łańcuta przez obce wojska. W kolejnych latach koncentrowały się tu siły polskie przeciw Rakoczemu (czerwiec 1657) oraz przeciw Kozakom i Moskalom (1658 i 1660). Obecność tych wojsk łączyła się często z rekwizycjami i rabunkami.

Trudno natomiast rozstrzygnąć, czy wieś nawiedzili Kozacy. Z pewnością pojawiali się w okolicy, jednak o żadnych zniszczeniach źródła nie informują. W księdze sądowej pod rokiem 1664 jest zapis, że niegdyś jeden z chłopów „rolę po kozakach osiadł”, brak jednak daty tego wydarzenia. Według wszelkiego prawdopodobieństwa Kozacy pojawili się w okolicach Husowa późną jesienią 1648 r. oraz w 1657 r., kiedy to posiłkowali wojska Rakoczego. W obu przypadkach ich niszcząca działalność przejawiała się w grabieżach i podpaleniach. Być może jednak przez Husów przeszedł słaby podjazd, który nie wyrządził większych szkód. Jednak samo przebywanie obcych najeźdźców w okolicy musiało wpływać bardzo deprymująco na morale mieszkańców Husowa. Połowa XVII stulecia była więc okresem niespokojnym i niebezpiecznym. Wprawdzie nie przyniósł on szczególnych zniszczeń materialnych, ale zdezorganizował życie samorządowe wsi. Świadczy o tym brak wszelkich zapisów w księdze gromadzkiej od 1635 do marca 1659 r.. Podobna sytuacja panowała w sąsiedniej Markowej.

Najazd tatarski w 1672 roku

Wojna polsko-rosyjska o Ukrainę zakończyła się w 1667 r. podpisaniem rozejmu w Andruszowie. Traktat ten wpłynął na pogorszenie stosunków polsko-tureckich. Wielka Porta, obawiając się współpracy polsko-rosyjskiej, w 1672 r. dokonała silnego uderzenia na Podole, w wyniku którego zdobyła ważny strategiczny punkt- twierdzę kamieniecką. Pod Lwowem znalazła się orda tatarska, która na początku października najechała Przeworsk i Kańczugę, pustosząc przy okazji sąsiednie wioski. Część kańczuckich mieszczan schroniła się w lasach tarnawskich, lecz tam natknęli się na grasujących ordyńców. Można przypuszczać, że ten sam oddział spustoszył Husów i okolicę. Obecność Tatarów stwierdzono bowiem we wszystkich pobliskich osadach. Nie wiadomo jednak, jakie szkody wyrządzili napastnicy. Z pewnością niespodziewany atak zdezorganizował życie wsi. Dobitnym tego dowodem jest brak wpisów do księgi sądowej przez następne kilka lat. Jednak pierwsze wpisy po tym wydarzeniu (od 1678 r.) nie wspominają nawet słowem o najeździe tatarskim. A przecież straty w skali całego powiatu przemyskiego były ogromne. Ofiarą najazdu tatarskiego padło 94,2 procent wsi, zaś rejestr pogłównego wykazał znaczący ubytek populacji.

Najazdy rodzime i obce w XVIII wieku

Na początku XVIII w. rozległy obszar wokół Rzeszowa i Łańcuta stał się terenem działań zbrojnych III wojny północnej. Słaba i bezbronna Rzeczpospolita była wówczas „karczmą zajezdną” dla wojsk sąsiednich mocarstw, wspierających dwóch pretendentów do tronu polskiego: Augusta II Mocnego z saskiej dynastii Wettinów oraz Stanisława Leszczyńskiego. Duże znaczenie miała tu postawa Lubomirskich. Wprawdzie Husów należał wówczas do Remigiana Ulenieckiego, ale niewykluczone, że wieś była miejscem pobytu wojsk różnych stron konfliktu. Już późną jesienią 1702 r. pojawili się w Rzeszowie Szwedzi pod dowództwem „dzikiego i ciężkiego dla ludzi” gen. Magnusa Stenbocka. Od tej pory okolice Husowa pustoszone były kolejno przez wojska szwedzkie, litewskie, saskie i moskiewskie. Dotkliwe straty poniesione w tej wojnie skłoniły szlachtę ziem ruskich do powołania rewizorów podatkowych, których zadaniem miała być ocena zniszczeń. Rewizji generalnej dokonano jednak dopiero dwa lata później, w 1713 r. Spośród wsi sąsiadujących z Husowem największe straty poniosły te położone najbliżej Łańcuta, to znaczy Albigowa i Markowa. Natomiast Husów, leżący już na pogórzu, został oszczędzony. Największą klęską, jaka nawiedziła wieś, okazała się szarańcza.

Po śmierci króla Augusta II Mocnego na nowo rozgorzała wojna domowa. Ziemia łańcucka znów stała się obiektem najazdu wojsk konfederackich, saskich, kozackich i carskich. Rosjanie ponownie pojawili się w tych stronach w czasach konfederacji barskiej (1768-1771). I tym razem narzucono wsiom kontyngenty i daniny. O obecności wojsk rosyjskich w Husowie źródła mówią niewiele. W księdze sądowej zaledwie kilka zapisów informuje o bliżej nieokreślonych ciężarach nałożonych przez okupantów. Wiadomo, że „Moskalczyznę” uiszczał młynarz Franciszek Biedroń (zapewne w połowie lat 30.). Można przypuszczać, że w wyniku wojen XVIII w. mieszkańcy Husowa nie ucierpieli tak, jak w poprzednim stuleciu. Wojska nawiedzały wioski leżące w bezpośrednim sąsiedztwie Rzeszowa i Łańcuta. Po raz kolejny zbawienne okazało się peryferyjne położenie Husowa.

Wkrótce po wydarzeniach związanych z konfederacją barską nastąpiły poważne zmiany na mapie Europy. Trzy mocarstwa dokonały pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej. Wśród utraconych przez Polskę terytoriów znalazły się i okolice Husowa. 14 maja 1772 r. granice naszego kraju przekroczyły wojska austriackie dochodząc aż do rzeki Zbrucz. Oddziały okupantów nie napotkały jednak oporu ze strony Polaków. Społeczeństwo było bowiem wyczerpane walkami w okresie konfederacji barskiej. W ten sposób zamiana okupacji rosyjskiej na austriacką dokonała się w sposób bezkrwawy.