Ważniejsze wydarzenia
W okresie walk narodowowyzwoleńczych
W 1846 r. ludność Galicji była świadkiem rabacji, czyli krwawej rozprawy chłopstwa nad szlachtą. Mieszkańcy Husowa nie wzięli w niej udziału, choć rok ten nie przeszedł bez echa. Spiskowcy chcieli bowiem wciągnąć do powstania narodowego lud wiejski. W konspiracji działali m.in. proboszcz nowosielecki ks. Marceli Ołpiński (w momencie aresztowania go na plebani znaleziono broń), ks. Jakub Kulczycki z Pantalowic oraz ks. Rafał Krajewski z Markowej. Po dekonspiracji wszyscy zostali aresztowani. Podejrzenie padło wówczas na husowskiego proboszcza. Ks. Marcin Strusiński został oskarżony przez przedstawicieli rodu Leńczyków o sprzyjanie polskim powstańcom. Pojmali więc księdza i zawieźli go do rzeszowskiego cyrkułu, gdzie za „usługę” otrzymali 5 złr na wódkę, „ale to się im nie opłaciło, bo cała wieś nimi potem gardziła”. Trudno dziś ustalić, czy rzeczywiście ks. Strusiński miał jakieś związki z konspiracją. Faktem jest, że jego poprzednik ks. Józef Gurak był jednym z członków tajnego Stowarzyszenia Ludu Polskiego. W Husowie przebywał jednak tylko kilka miesięcy, po czym przeniesiono go do Krosna. Na przełomie 1846 i 1847 r. został internowany w Kalwarii Pacławskiej, prawdopodobnie w związku z wydarzeniami 1846 r. Zmarł we lwowskim zakładzie dla psychicznie chorych w Wigilię Bożego Narodzenia 1852 r.
W okresie I wojny światowej
Okres względnego prosperity, jaki przeżywał Husów od początku XX w., został przerwany w roku 1914. Wybuch wojny zapewne musiał budzić trwogę, tym większą, że w przeszłości nie doświadczyli jej nawet najstarsi mieszkańcy wsi. Obawiano się szczególnie armii rosyjskiej, o której krążyły złowieszcze legendy. Ale konflikt między zaborcami pobudzał też nadzieję, że może on wreszcie przywrócić Polsce upragnioną niepodległość.
Mieszkańcy Galicji, jako poddani cesarza austriackiego, musieli wziąć czynny udział w nadchodzącej wojnie. Szczególnie licznego rekruta dały przeludnione wsie okolic Łańcuta. Mobilizację powszechną w Galicji ogłoszono 1 lipca. Punktem zbornym dla okolicznych powiatów był Rzeszów. Po ćwiczeniach sformowane oddziały kierowano nad San, gdzie koncentrowała się 1 Armia austro-węgierska gen. Dankla. Pierwszy okres walk stał pod znakiem sukcesów oręża rosyjskiego. 21 września armia carska wkroczyła do Rzeszowa. W ciągu następnych dni pojawiła się także i w okolicznych wioskach. W Husowie jako pierwszy pojawił się patrol kozacki. W ślad za nim wieczorem nadciągnęło kilka pułków piechoty rosyjskiej. Świadkiem tych wydarzeń był husowski nauczyciel Ignacy Błaszkiewicz. „W budynkach szkolnych- relacjonuje on w „Kronice szkolnej”- mieścił się cały batalion piechoty Nr 124, oficerowie zaś zajęli kwaterę w mieszkaniu kierownika szkoły, reszta zaś na plebani. Żołdactwo mimo znużenia rozbiegło się po całej wiosce za żywnością, a gdy ich dobrowolnie nie obdarzano, dopuszczali się kradzieży i rabunku zabierając kury, krowy i świnie. Ze zmierzchem jedna łuna ognisk zwiastowała, że wojsko przyrządza sobie wieczerzę (…). Z brzaskiem dnia ta sama historia rozkładania ognisk powtórzyła się i tak było dni kilka. Zaledwie jedna partya ustąpiła i lżej się na sercu zrobiło myśląc że to już ostatki- druga w ich miejsce wstępowała, a taki przemarsz w przeciągu dwu dni ustawicznie odbywał się. Nareszcie ustał i tylko od czasu do czasu patrole rosyjskie oraz maruderzy i zbiedzy byli częstymi gośćmi”.
Pierwsze niepowodzenia skłoniły dowództwo austro-węgierskie do podjęcia 4 października kontrofensywy, w wyniku której odzyskano Rzeszów. Rosjanie próbowali wykorzystać dogodne warunki terenowe na wzgórzach handzlowskich i husowskich. Okopali się, pozakładali telegrafy i ustawili armaty. Jednak 8 października pomaszerowali w stronę Rzeszowa i do wsi nie wrócili. Natarcie austriackie szybko jednak straciło impet. Front ponownie przeszedł przez Husów. W księdze zgonów zanotowano, że 10 października w potyczce z Rosjanami zginęło pięciu żołnierzy austro-węgierskich (dwóch z nich było prawdopodobnie Czechami). Pochowano ich na miejscowym cmentarzu. Niedługo potem front ustabilizował się na linii Gorlice-Tarnów, a Galicja została wcielona do Rosji. Nowe władze próbowały zjednać sobie chłopów. Ludność wiejska nie miała jednak zaufania do Rosjan. Pojawiły się bowiem rabunki i pożary, których sprawcami stali się tzw. Czerkiesi z 3. Dońskiej Dywizji Kozackiej ulokowanej w Staromieściu. Jeden z oddziałów stacjonował przez dłuższy czas w Husowie. Oddajmy ponownie głos Błaszkiewiczowi: „Szkoła zmuszona była przyjąć pod dach swój Atamana wraz z sotnią Kozaków. W mieszkaniu kierownika umieszczono 13 oficerów kozackich, w izbie szkolnej umieszczono konie, na strychu zaś obozowało żołdactwo. Owi Czerkiesi najwięcej dali się we znaki gdyż popalili w salach szkolnych obok kościoła wszystkie ławki i krzesła, akta zaś szkolne i mapy służyły im za podpałkę.”.
Ten uciążliwy dla mieszkańców Husowa stan rzeczy trwał aż do maja 1915 r., kiedy to Rosjanie zostali wyparci w wyniku ofensywy gorlickiej. Pierwsze patrole niemieckie pojawiły się we wsi 12 maja. Przywitano je z entuzjazmem. Odsunięcie frontu daleko na wschód przyniosło husowianom długo oczekiwany spokój oraz możliwość odbudowy zrujnowanych gospodarstw. Dla mieszkańców Galicji wojna faktycznie zakończyła się. Niestety nie dla wszystkich. Na froncie wciąż przebywało wielu młodych husowian. Nie wszystkim było dane powrócić. Co najmniej kilku zmarło w niewoli rosyjskiej. Byli jednak i tacy, którzy powrócili z głębi Rosji. Jednym z nich był Antoni Kontek, który na Syberii spędził sześć lat.
Wojna zakłóciła dynamiczny rozwój wsi. Pobyt na froncie najsilniejszych chłopów pozbawił gospodarstwa siły roboczej. Półroczna okupacja rosyjska spowodowała znaczne straty w zwierzętach gospodarskich i sprzęcie. Zaniedbana ziemia wydała w 1918 r. słabe plony. Wiosną następnego roku pojawił się głód. Najciężej przeżył okres okupacji kierownik szkoły Karakulski, którego gospodarstwo zostało zupełnie zrujnowane. Na domiar złego zasłużony nauczyciel zmarł w listopadzie 1918 r. jako jedna z wielu ofiar szalejącej wówczas grypy hiszpanki. Dewastacji uległy także budynki szkolne, które rosyjskie żołdactwo zamieniło w koszary i stajnie.
Jesienią 1918 r. rozpad monarchii habsburskiej stał się faktem. 27 października w Krakowie ukonstytuowała się Polska Komisja Likwidacyjna- pierwsza na ziemiach polskich niezależna władza narodowa. Jej zadaniem było zerwanie związków prawno-państwowych łączących Galicję z Austrią. Cztery dni później po raz ostatni zebrała się Rada Powiatowa w Łańcucie. W porozumieniu z PKL utworzono tymczasowe władze terenowe. Komisarzem powiatu łańcuckiego mianowany został Tomasz Spiss. 5 listopada na wiecu przedstawicieli gmin powiatu zatwierdzono nowe władze powiatowe. Tym samym panowanie austriackie nad okolicą Łańcuta dobiegło końca.